Kultura

„Jestem taka piękna!” – Słodko-gorzki hymn do samoakceptacji

„Jestem taka piękna!” to film z 2018 roku, którego twórcami są Abby Kohn i Marc Silverstein. Wyróżnia się w nim fantastyczna rola Amy Schumer, komediantki, której nie obce są trudne tematy. Schumer, znaną z niebywałego talentu do wcielania się w role pełne humoru i prawdziwości, spotykamy w roli głównej. W „Jestem taka piękna!” prezentuje ona swoje zdolności aktorskie w pełnej krasie, kreując postać, która nie tylko bawi, ale i skłania do refleksji.

Fabuła: Od kompleksów do pewności siebie

Renee Barrett, bohaterka grana przez Schumer, jest przeciętną kobietą zmieniającą bieliznę w szatni sklepu z odzieżą plus size, która marzy o byciu kimś innym – kimś pięknym. Pewnego dnia, uprawiając gimnastykę na rowerze treningowym, doznaje wypadku, który całkowicie odmienia jej życie. Po uderzeniu w głowę Renee zaczyna widzieć siebie jako ekstremalnie atrakcyjną, mimo że fizycznie nic się nie zmienia.

Z nowo nabytym przekonaniem o swojej urodzie, Renee nabywa niespotykanej wcześniej pewności siebie, która otwiera przed nią drzwi do nowych możliwości – zdobywa wymarzoną pracę w siedzibie głównej firmy kosmetycznej LeClaire i zaczyna spotykać się z Ethanem, który jest zachwycony jej pewnością siebie i entuzjazmem.

Wiadomość: Wewnętrzne piękno przewyższa zewnętrzny wygląd

„Jestem taka piękna!” jest filmem, który przypomina nam o istocie samoakceptacji i pewności siebie. Głęboki, ale prosty przekaz filmu mówi, że prawdziwe piękno płynie z naszego wnętrza, niezależnie od zewnętrznego wyglądu. Przez cały film widzimy, jak Renee ewoluuje, odkrywając, że pewność siebie i poczucie własnej wartości są najważniejsze i to one definiują nasze piękno, a nie wygląd zewnętrzny. Ta przemiana jest jednocześnie inspirująca i zabawna, pokazując, że nie musimy spełniać społecznych standardów piękna, aby czuć się szczęśliwymi i spełnionymi.

Krytyka: Brakuje głębi, ale nie bawi

Mimo inspirującego przekazu, „Jestem taka piękna!” nie jest pozbawiony wad. Film, choć zabawny i z góry pełen pozytywnej energii, nie zawsze udaje się utrzymać równowagę między komedią a ważnym tematem samoakceptacji. W niektórych momentach film wydaje się być powierzchowny, nie zagłębiając się wystarczająco głęboko w temat pewności siebie i samoakceptacji. Takie momenty mogą sprawić, że widzowie zainteresowani bardziej wnikliwym podejściem do tematu mogą poczuć się lekko zawiedzeni.

Sceny, które w teorii miały bawić, czasem wydają się przegięte. Jest to szczególnie widoczne w scenach, które mają pokazać, jak niska pewność siebie Renee wpływała na jej życie przed wypadkiem, a potem, jak „przemiana” wpływa na jej zachowanie w nowej pracy i nowych relacjach.

Postacie: Słodko-kwasny portret pewności siebie

Amy Schumer jako Renee prezentuje nam postać, która jest tak samo inspirująca, jak i frustrująca. Jej niewzruszona pewność siebie po wypadku jest jednocześnie źródłem wielu śmiesznych momentów, jak i refleksji na temat tego, jak widzimy siebie i jak wpływa to na nasze życie. Renee jest dowodem na to, że samoakceptacja i pewność siebie mogą zmienić nasze życie, ale również pokazuje, jak łatwo jest stracić kontakt z rzeczywistością, gdy nasze ego zaczyna dominować nad naszą tożsamością.

Renee i Ethan, pomimo różnic, tworzą parę, która jest zarówno zabawna, jak i urocza. Chemia między nimi jest namacalna, a ich interakcje są jednym z najjaśniejszych punktów filmu.

Podsumowanie: Film o samoakceptacji z ważnym przekazem

Podsumowując, „Jestem taka piękna!” to film, który każdy powinien obejrzeć – nie tylko dla humoru, ale przede wszystkim dla ważnego przekazu. Mimo pewnych niedociągnięć, film skłania do refleksji nad tym, co oznacza prawdziwe piękno i jak ważna jest samoakceptacja. W końcu, jest to film, który przypomina nam, że piękno to coś więcej niż tylko nasz zewnętrzny wygląd – to coś, co płynie z naszego wnętrza, z naszego poczucia własnej wartości. A ta lekcja jest bezcenna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *